czwartek, 14 lipca 2016

Od Rose C.D Abelard

- Skoro tak się bawimy, to jak już zauważyłeś, jestem pegazem - prychnęłam z lekką pogardą, wymijając go wzrokiem. - Jestem Rose, ale nie sądzę, żeby to Ci się przydało.
- Abelard.
Kiwnęłam pyskiem.
- Sama tu..przebywasz? - zapytał, grzebiąc kopytem w podłożu.
Ahh, podłapał mój nawyk.
- Nie - odpowiedziałam szorstko, machając swoim długim ogonem.
- A więc zabawa w kotka i myszkę - wywrócił oczami, oczekując bardziej rozbudowanej i precyzyjnej odpowiedzi - Jakieś stado?
- Owszem - rzuciłam - Ponura Dolina, witamy niezwykle serdecznie. A Ty, sam?
Mruknął pod nosem niezadowolone ,,Mhm''.
- W takim razie zapraszam do Stada Porannej Mgły, tandetna Bella i jej ten cały Cappuccino na pewno zrobią z Ciebie świętego - zakpiłam, śmiejąc się w duchu.
Doszło do mnie, że naprawdę jestem złośliwa.
Taka cholera ze mnie..
- Nie potrzebu.. - Nie dane mu dało dokończyć, ponieważ wyczytałam między wierszami jego propozycję.
- Obojętne mi to - odpowiedziałam szybko, kontynuując - Teoretycznie nie mamy nic przeciwko, ale w praktyce.. Wiesz, dbasz o samego siebie.
- Załapałem, Kwiatuszku.
Tym razem to ja wywróciłam oczami. Kolejny.. Nie dość, że tak mnie Księciunio nazywa, to jeszcze on.
- Do zobaczenia więc, kiedyś. - powiedziałam, ruszając galopem przed siebie, w jakimkolwiek kierunku, byleby pójść.

<Sytuacja nie wymaga odpisu, jeśli jednak pan Abelard chce odpisać, niech odpisze. >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz