Zamurowało mnie na początku. Czekaj, co On powiedział? "Chyba Cię kocham. Naprawdę, Bella." Ale jak?
Wpatrywałam się w niego uważnie, czy przypadkiem się czegoś nie naćpał, czy coś i nie mówi tego przez narkotyki. W końcu mogłyby być... w jeziorze, albo w trawie gdzie się pasł. Ale nie wyglądał na jakiegoś naćpanego, co najwyżej nieco zaspanego, więc odetchnęłam z ulgą.
- Ja Ciebie też. - powiedziałam, na co On mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek.
~*~
Obudziłam się rano, jak zwykle na boku Cappuccina. Od razu przypomniałam sobie o wczorajszej nocy, i uśmiechnęłam się lekko. Wymknęłam się spod Jego skrzydła, a On oczywiście się nie obudził. I On się dziwi że się wtedy nie obudził. Trzeba by chyba go patelnią walnąć, żeby wstał na nogi. Ja, w przeciwieństwie do Niego, nie mam takiego mocnego spania, i wystarczy że Cappuccino poruszy się, a ja już jestem obudzona. I trochę mi zajmuje ponowne zaśnięcie.
Na moje szczęście, nad jeziorem rosła grusza, więc kiedy zbrzydła mi trawa, mogłam zjeść smaczna gruszkę. Ach, czasami to mam szczęście.
Zastrzygłam uchem, słysząc ziewnięcie, i domyśliłam się, że nareszcie się obudził.
<Masz, nażryj się tym opowiadaniem Milko.. xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz