-Nie dałaś mi się wykazać - odparłem, udając minę smutnego szczeniaka.
Tak, zdecydowanie, dalej byłem szczeniakiem. Przynajmniej to mi wychodzi.
-Już się tak nie dołuj - odpowiedziała, trącając mnie swoim delikatnym pyszczkiem.
Uśmiechnąłem się do niej od ucha do ucha, nagle przypominając sobie :
- Jak się czujesz? Nie powinienem Ci pozwolić lecieć.
- Mogę spokojnie uznać, że w miarę lepiej.
Uwierz, że tak było lepiej, aby mnie bardziej bolało, niż żeby niedźwiedź znalazł sobie nas, jako swój obiad.
-Czy ja wiem.. - Uśmiechnąłem się ponownie, trącając klacz delikatnie na trawę - Teraz, Bella, będziesz leżeć tutaj aż nie będziesz czuła się rewelacyjnie. Będę tutaj siedział od rana do nocy. W ciągu dnia zostawię Cię tylko na chwilę, żebyś nie zeszła mi tu z głodu.
Przez chwilę trącałem ją jeszcze pyszczkiem próbując znaleźć jej słaby punkt w postaci łaskotek.
<Bella, misiu? :3>
[przepraszam za zapewne nie powalającą długość, ale piszę na telefonie i trudno mi wyczuć ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz