- Bella, popatrz na mnie, proszę. - Delikatnie nakazałem, patrząc na Nią błagalnie. - Ja chcę dla Ciebie jak najlepiej.. Wiem,że dobrze dasz sobie radę sama, jednak, wolałbym być przy Tobie tak.. Na zaś. Czułem się strasznie, jak Ciebie nie było. Wszędzie było tak.. Tak smutno, nic nagle nie miało sensu.
Klacz oblała się dyskretnym rumieńcem, myśląc, że tego nie zauważę.
- Do twarzy Ci w różu. - Dodałem, słabo się uśmiechając. - Ja chyba dalej nie wierzę, że stoisz tu przede mną.
- Cappuccino, teraz Ty mnie posłuchaj.
Usłyszałem jej poważny ton, więc momentalnie ucichłem, przyjmując grobową minę.
- Kiedyś, nadejdzie taki dzień - kontynuowała - że się rozdzielimy. Załóżmy może swoje własne rodziny, albo wyruszymy w podróż, po której nigdy się nie spotkamy.. Mniejsza, w jakich okolicznościach, ale w końcu nasze przetarte drogi, odnajdą inny szlak. Może lepszy, może nie. Będziemy mieli do podjęcia kilka ważnych decyzji, które diametralnie zmienią naszą przyszłość.
Tak, tak.. Tak bardzo chciałabym, żeby.. Żebyśmy byli do końca razem -przerwałem jej pytającym spojrzeniem - oczywiście, jako przyjaciele i zarządcy naszego stada.
Ale oboje wiemy, jak świat bywa pokręcony i jak bardzo lubi mieszać w naszych decyzjach. Bardzo bym chciała, żebyś znalazł odpowiednią partnerkę i założył z nią szczęśliwą rodzinę, ale wiem również, że wtedy nasza przyjaźń.. Skończyła by się. Jesteś dla mnie naprawdę równie ważny, co ja dla Ciebie i naprawdę się cieszę, że mogłam Cię poznać.
Po tym wyznaniu mnie zamurowało. Biło z niego szczerością, troską, a co najgorsze.. Prawdą. To wszystko było prawdą.
Najbardziej przeraziłem się ostatnimi słowami.
Ja po prostu, chciałem mieć ją zawsze przy sobie.
- Proszę, nie opuszczaj mnie - tylko tyle udało mi się wykrzesać.
<Bella? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz