czwartek, 23 czerwca 2016

Od Cappuccino c.d Bella

Po chwili wszystko było posprzątane. Wyszliśmy po kolei z jaskini, po czym rozglądnąłem się.
- Co sądzisz.. Może przestawię te gruzy pod to wyjście? Obawiam się, że jak woda dotrze tutaj, to kompletnie wszystko zaleje.
Bella potaknęła po czym oparła się o pień pobliskiego drzewa. Ja natomiast, zająłem się ponownym przeniesieniem odłamków.
- Jest mi przykro, że muszę Cię dalej ciągnąć, ale jak widzisz, nie są tu korzystne warunki, żebyś mogła się tutaj położyć i odpocząć.. Burza w każdej chwili może tutaj dotrzeć. Najlepiej by było znaleźć w pobliżu jakąś polanę, bez drzew. Wydaję mi się, że tak będzie najbezpieczniej. Wiesz może, czy jest tu jakaś? Zrobiła się mgła i powiem szczerze, że nie za bardzo orientuje się, gdzie jesteśmy.
Klacz stanęła pewniej na nogach i rozglądnęła się dookoła.
- Jest tu jedna.I jest również trochę do przejścia. Nawet nie trochę. - westchnęła, po czym dodała - Latając, znaleźlibyśmy się tam może za góra.. Piętnaście minut? Może mniej. Coś czuję, że nie będę wstanie lecieć nawet przez tą krótką chwilę.
- Pozostaje nam tylko w takim razie dalsza wędrówka. Damy radę. - uśmiechnąłem się lekko do niej i objąłem mocno jej grzbiet skrzydłem, ponownie podpierając jej bok.
- Możemy dalej iść?
W odpowiedzi kiwnęła łbem. Byliśmy oboje przemoczeni i wyglądaliśmy jak mokre, latające owce, w tym jedna z rogiem..

< Belluś? ^^ >
Tak wiem, cholernie bardzo się rozpisałam..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz