Pomysł z cofaniem czasu nie był zły, jednak, byłem pewien, że przyniesie to w przyszłym czasie niezłe konsekwencje.
-Nie. To wykluczone.. -Westchnąłem ciężko, spoglądając raz na klacz, raz na rosnącą kałużę.
-To co zamierzasz zrobić? No przecież nie będziemy tutaj czekać, aż nas zaleje..
Nerwowo przestąpowałem z nogi na nogę. Rozglądałem się po jaskini, aż w końcu dojrzałem rozwiązanie tej sytuacji.
-Tam..-machnąłem łbem w kierunku końca jaskini - Zdaje się, że tam jest drugie wyjście. Widziałem przebijające się światło.
- O byś miał rację. Jak się pośpieszymy, to istnieje szansa, że woda nas nie dostanie. Tylko nie wiadomo jak jest z drugiej strony. Czy tam nie jest zalane jeszcze bardziej..
No i oczywiście, czy jest to drugie wyjście. Równie dobrze, może to być tylko szparka.
- Chodźmy. Dowiemy się jak dojdziemy, miejmy po prostu dobrą nadzieję.. -uśmiechnąłem się słabo - Proszę tylko, uważaj gdzie staniesz. Coś czuję, że potkniemy się tu nie raz, ani nie dwa.
Po kilkunastu minutach mineliśmy miejsce które wcześniej było używane przez nas jako prowizoryczne miejsce do spania.
W jaskini było bardzo wilgotno, bardziej niż było wcześniej.
Woda sięgała nam ponad kopyta i już nie słyszeliśmy ich stukotu, tylko pluskanie wody.
Bella stanęła w pewnym momencie. Z tego miejsca było widać na wprost nas liczne przejaśnienia.
-Coś się stało? Dasz radę dalej iść?
-Nie wiem.. Chyba raczej nie.. -oparła się o ścianę przymykając powieki.
-Normalnie musiałabyś się położyć.. Ale teraz musimy iść.. Jeśli Cię to pocieszy, to już nie daleko. -Podszedłem do siwej klaczy i podparłem jej bok.
<Bellełu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz