poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Cappuccina



Spacerowałem po lesie. Było bardzo wcześnie, słońce jeszcze nie wstało a chłód dawał się we znaki, powiewając pióra na moich skrzydłach.
Dookoła nie było widać żywej duszy. Gałązki tylko od czasu do czasu łamały się pod moim ciężarem budząc mnie z rozmyśleń.
Od pewnego czasu zastanawiam się, jakby było, gdybym podjął inną decyzję lub urodził się w innym miejscu, czasie albo ogółem..Inny?
    Szedłem w stronę bardzo dobrze znanego mi miejsca, jakim było jezioro.
Kiedy rozmyślam nad sensem istnienia czy innymi ważniejszymi lub mniej sprawami, przychodzę właśnie w to miejsce.
Zdarza się, że nie przychodzę tutaj tylko w takich okolicznościach.  Od już trzech lat nie widziałem nikogo z rodziny, a mam wrażenie, że jakbym miał kogoś spotkać to tylko i wyłącznie tutaj.
Jednak nikt taki się nie pojawił i powoli tracę w to objawienie jakąkolwiek nadzieję..
   Mijałem drzewo za drzewem, przypatrywałem się każdemu co sprawiało wrażenie, że chodzę już tak wieczność.
Milion myśli, drzew, gałązek i świergotów ptaków później przed moimi oczyma ukazało się jezioro.
Ten sam krajobraz co za każdym razem. Drzewa stały na swoim miejscu, piasek, żwir oraz kamienie również, woda również ta sama.. A jednak, wszystko wydawało się być inne.
W mojej głowie więc było tylko jedno, istotne pytanie..
Dlaczego? Co się stało, co spowodowało, że tak to czuję..?
I miałem wrażenie że zaraz poznam odpowiedź na to pytanie, kiedy obróciłem się a za plecami ujrzałem sylwetkę jakiegoś kopytnego stworzenia..
                                     < Ktoś ma ochotę? Brak chwilowej weny doskwiera :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz