Spacerowałem po lesie. Było bardzo wcześnie, słońce jeszcze
nie wstało a chłód dawał się we znaki, powiewając pióra na moich skrzydłach.
Dookoła nie było widać żywej duszy. Gałązki tylko od czasu
do czasu łamały się pod moim ciężarem budząc mnie z rozmyśleń.
Od pewnego czasu zastanawiam się, jakby było, gdybym podjął
inną decyzję lub urodził się w innym miejscu, czasie albo ogółem..Inny?
Szedłem w stronę
bardzo dobrze znanego mi miejsca, jakim było jezioro.
Kiedy rozmyślam nad sensem istnienia czy innymi ważniejszymi
lub mniej sprawami, przychodzę właśnie w to miejsce.
Zdarza się, że nie przychodzę tutaj tylko w takich
okolicznościach. Od już trzech lat nie
widziałem nikogo z rodziny, a mam wrażenie, że jakbym miał kogoś spotkać to
tylko i wyłącznie tutaj.
Jednak nikt taki się nie pojawił i powoli tracę w to
objawienie jakąkolwiek nadzieję..
Mijałem drzewo za drzewem, przypatrywałem się każdemu co
sprawiało wrażenie, że chodzę już tak wieczność.
Milion myśli, drzew, gałązek i świergotów ptaków później
przed moimi oczyma ukazało się jezioro.
Ten sam krajobraz co za każdym razem. Drzewa stały na swoim
miejscu, piasek, żwir oraz kamienie również, woda również ta sama.. A jednak,
wszystko wydawało się być inne.
W mojej głowie więc było tylko jedno, istotne pytanie..
Dlaczego? Co się stało, co spowodowało, że tak to czuję..?
I miałem wrażenie że zaraz poznam odpowiedź na to pytanie,
kiedy obróciłem się a za plecami ujrzałem sylwetkę jakiegoś kopytnego
stworzenia..
< Ktoś ma ochotę? Brak chwilowej weny doskwiera :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz