Po kilkudziesięciu minutach snu obudziłem się.
Nie mogłem spać, podczas gdy na zewnątrz wszystko szumiało, pobudzone do życia nocną ulewą.
Chciałem wstać, jednak nagle przypomniałem sobie, że Bella śpi podparta o mój bok.
Spojrzałem na nią zaspanymi oczami, przyglądając się jej bardziej uważnie niż zwykle.
W głębi duszy naprawdę cieszyłem się, że kogoś spotkałem. Zaczynałem robić się zamknięty w sobie i obawiam się, że jeszcze może miesiąc, góra dwa, a zacząłbym rozmawiać z kamieniami.
Chwilę później delikatnie wstałem, próbując nie obudzić towarzyszki.
Ona tylko mruknęła coś przez sen, więc ruszyłem dalej.
W jaskini było ciemno i wilgotno. Miałem czas żeby połączyć przyjemne z pożytecznym - rozprostowałem kości od razu przyglądając się ścianom jaskini.
Bezowocne poszukiwania czegokolwiek zmusiły mnie do przejścia dalej, bliżej wejścia.
Padało bardzo mocno. U wejściu do jaskini wytworzyła się spora kałuża, powiększająca się z sekundy na sekundę.
Obawiałem się tego, że kałuża dojdzie dalej, w głąb jaskini, a co najgorsze, zmoczy Bellę.
Postanowiłem jednak, że mamy jeszcze dobre kilka godzin i może dalej spokojnie spać.
Stałem kilka minut wpatrując się w zbliżającą się burzę, aż usłyszałem odgłos kopyt stukających o powierzchnię.
- Bella?
< Cytując.. Bella? x'D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz