środa, 22 czerwca 2016

Od Belli cd. Cappuccina

Po chwili nieco spoważniałam, ale dalej się uśmiechałam.
- Rzeczywiście. - potaknęłam, zlatując coraz niżej, by wreszcie stanąć na małej polanie, z trzech stron otoczonej laskiem, a z jednej były góry. A w nich, ku mojemu i Cappuccina chyba też zdziwieniu, mała jaskinia.
Ogier ruszył pierwszy. Muszę przyznać, bardzo podobało mi się jego umaszczenie. Te plamki na ciele i skrzydłach, były takie... słodkie. Tak, były słodkie.
W jaskini było mnóstwo stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów, i musieliśmy się między nimi przeciskać, żeby w końcu znaleźć dla siebie miejsce. Tutaj byliśmy bezpieczni. Wątpię, by jakiś drapieżnik zapuścił się aż tutaj. Cappuccino położył się przy ścianie, a ja obok niego. Widziałam że się uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest. Przymknęłam lekko powieki, w celu snu, jednak przychodził od dosyć powoli.
- Śpisz?  - zapytałam pegaza, na co on tylko coś mruknął, więc zrozumiałam że śpi. Położyłam głowę na nim, i po chwili znalazłam się w objęciach Morfeusza...

<Cappi? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz