- Hej Bella. - wyszeptałem w jej grzywę, kiedy poczułem jak opiera swój pysk o mój grzbiet. Miałem szczęście, że jest ciut niższa, bo inaczej byłoby mi się ciężko o cokolwiek podeprzeć. Fakt, robiła mi czasem za koc pomieszany z półką, jakby nie patrzeć.
- Gdzie Ty tyle czasu byłeś? - spytała, kiedy tylko udało się jej wyrwać z moich objęć. Machnąłem tylko łbem w stronę porzuconych na bok owoców, na co ona spojrzała na mnie wzrokiem pełnym zdziwienia. No tak, przecież tyle czasu nie sięgałem po jedną, głupią gałązkę.
- Przysnęło mi się. - bąknąłem tylko, sięgając po najładniejsze jabłko, jakie tylko dane mi było ujrzeć. Trzymałem je między zębami, po czym postanowiłem trochę podroczyć się z klaczą. Skończyło się na tym, że zadowoliliśmy się na oko równymi połówkami, pochrupując nad brzegiem na wpół zamarzniętego jeziora. Było pokryte grubą warstwą lodu, jednak gdzieniegdzie były pęknięcia, przez które docierała do nas woda, nawiasem mówiąc trzymająca nas przy życiu. Gdyby nie ona, musielibyśmy tłuc w lód jak oszaleni, mając nadzieję, że to cokolwiek da.
Za pewne by niewiele dało.
Wyłożyłem się między zaspami puchatego śniegu. Jego biel wręcz raziła w oczy, przez co za pewne śmiesznie wyglądałem z na wpół przymkniętymi powiekami. Bella po chwili dołączyła do mnie, podpierając się o mój wyeksponowany bok, nie przykryty puchatym śniegiem.
- Jesteś dobra w byciu kocykiem - mruknąłem, wpatrując się w jej oczy. Chwilę później je przymknęła, nieznacznie unosząc kąciki pyska do góry.
♥ ♥ ♥
- Teraz mi zimno - wymamrotałem, wywijąjąc dolną wargę w dół. Udawałem smutnego, dopóki nie wróciła na swoje miejsce - przy moim boku. Oddychała prosto w moją grzywę, przez co przeszedł przeze mnie chłodny dreszcz - jej oddech sprawiał, a właściwie sama jej bliskość, że czułem się niezwykle dobrze. Chociaż z drugiej strony, nie byłem do tego przyzwyczajony. Byłem już zaprzyjaźniony z myślą, że umrę samotnie i żyłem w takim przekonaniu. Właściwie to żyłem tak do momentu, dopóki nie poznałem jej. Samo jej spojrzenie zaczęło działać na mnie kojąco.
- Powiedz coś... - spojrzała mi w oczy, przerywając ciszę, która za pewne trwała już dobre kilka minut. Nie zauważyłem tego, bo skupiałem się tylko i wyłącznie na myślach, podczas gdy Bella oczekiwała mojej reakcji. Również na nią spojrzałem, wzdychając cicho.
- Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy - wyszeptałem wręcz, przytykając swoje chrapy do tych, które należały do niej. Nieznacznie się uśmiechnąłem, ignorując chłód, który panował wokoło.
<Bella? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz