Byłyśmy dopiero u podnóża Gór, a byłyśmy wykończone. Postanowiłam, że zrobimy krótką przerwę, więc ułożyłam się przy krzakach, a Lawenda obok mnie.
- Widziałaś kiedyś członka SPD? - spytała cicho klacz, kiedy nasze oddechy nieco zwolniły, a serca biły w normalnym tempie.
- Ja nie, ale myślę, że ktoś z Alf tak. - odpowiedziałam równie cicho, po czym się rozejrzałam. Zawsze, jak ktoś poruszał temat SPD, czułam się obserwowana. Potrząsnęłam głową, chcąc odgonić nieprzyjemne myśli.
- Opowiedzieć Ci o terenach Ponurej Doliny? - zapytałam, a w odpowiedzi otrzymałam kiwnięcie głową.
- Ponura Dolina, ma w swoim posiadaniu jak mówi nazwa wiele dolin, kotlin i
depresji. Mało drzew tam rośnie, jest dużo rzek, jezior i bagien, które w
każdej chwili mogłyby wciągnąć każdą żywą istotę. Jedynym według mnie
plusem w tamtej krainie, jest prawie całkowity brak drapieżników, czasem pojawił
się jakiś samotny wilk. Nigdy nie wchodź na tereny Ponurej Doliny, nie wiemy ilu mają członków, i czy są groźni. Mogą Cię porwać, więc jeśli chcesz tego uniknąć, nie wchodź na ich tereny, unikaj spotkań z nimi. Za to jeśli zobaczysz jakiegoś konia, którego nie znasz, powiadamiaj o tym jak najszybciej mnie, Cappuccina lub Bellę. Albo będzie to intruz, albo nowy członek. - kiedy skończyłam mój monolog, zaschło mi w gardle, ale niestety nie było w pobliżu wody. Wstałam, dając tym samym Lawendzie do zrozumienia, że czas wejść na szczyt. Ruszyłam wąskim szlaczkiem, musiałyśmy iść gęsiego, inaczej byłoby ryzyko, że któraś spadnie.
- Pamiętaj. W górach NIGDY krzycz, ani nawet głośno mów. Zawsze szepcz. - powiedziałam, na co Lawenda skinęła głową, i ruszyłyśmy na szczyt.
<Lawenda?>
wtorek, 30 sierpnia 2016
Od Belli cd. Cappuccino
Obudziłam się późnym popołudniem. Po rozglądnięciu się, i stwierdzeniu, że Cappuccino gdzieś wyparował, wstałam i wzbiłam się w powietrze, podśpiewując pod nosem moją ulubioną piosenkę. Zdecydowanie muszę ją kiedyś zaśpiewać Cappuccino'wi.
I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweet*
♡♡♡
Wylądowałam na jednym ze szczytów gór, oddzielających nasze tereny, od terenów Ponurej Doliny. Położyłam się, nie zwracając uwagi na śnieg pokrywający skały. W zasadzie, nie wiem, po co tu przyleciałam. Żeby się odprężyć? Zdecydowanie nie, śnieg to nie moja bajka. Bardziej stawiam na to, że mogłabym tu porozmyślać, i kto wie, może zauważyłabym Cappuccino'a?
Idiotko. Skoro gdzieś poleciał, i Cię ze sobą nie zabrał, to może chce od Ciebie odpocząć? Coś przemyśleć? Ale przecież, nic takiego nie robiłam... Och, w każdej chwili, kiedy nie mam Go przy sobie, czuję, że czegoś mi brakuje. Czuję się, jakbym w każdej sekundzie, kiedy nie jestem przy Nim, stawała się coraz większą idiotką i szaleńcem. Dlaczego On tak na mnie działa? Niby czuję, że chcę z Nim być, mieć Go tylko dla siebie, ale też czuję się niegotowa na związek. Wiem, że gdybym zobaczyła Cappuccino'a z inną klaczą, byłabym zazdrosna. Chorobliwie zazdrosna o Niego. Czuję się zupełnie rozdarta.
Moje przemyślenia, przerwał chłód rozchodzący się po ciele. Przypomniałam sobie, że leżę po szyję w śniegu, i natychmiast wstałam. Może nie natychmiast, bo kończyny mi zdrętwiały, i to okropnie. Ruszałam chwilę moimi kończynami w miejscu, po czym poderwałam się do lotu. Za cel, obrałam sobie jezioro.
♡♡♡
Kiedy doleciałam nad wodę, było już ciemno, a ogiera nadal nie było. Smutno westchnęłam, i podeszłąm do jeziora, w celu napicia się. Stawiałam kroki delikatnie, żeby przypadkiem się nie przeliczyć, i nie wylądować w jeziorze. Nie w głowie mi teraz choroby. Usłyszałam jednak ciche ruchy, na co odwróciłam głowę, i ujrzałam sylwetkę konia. Z radością stwierdziłam, że jest to Cappuccino. Miał w pysku gałązkę z jabłkami, którą położył na ziemi i teraz patrzył mi prosto w oczy. Bez żadnego słowa podeszłam, i Go przytuliłam. Po prostu przytuliłam.
<Wreszcie jest. :P Jestem z siebie dumna, 342 wyrazy 8P Chyba najdłuższe jakie dotąd napisałam xd>
*Ho Hey - The Lumineers
I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweet*
♡♡♡
Wylądowałam na jednym ze szczytów gór, oddzielających nasze tereny, od terenów Ponurej Doliny. Położyłam się, nie zwracając uwagi na śnieg pokrywający skały. W zasadzie, nie wiem, po co tu przyleciałam. Żeby się odprężyć? Zdecydowanie nie, śnieg to nie moja bajka. Bardziej stawiam na to, że mogłabym tu porozmyślać, i kto wie, może zauważyłabym Cappuccino'a?
Idiotko. Skoro gdzieś poleciał, i Cię ze sobą nie zabrał, to może chce od Ciebie odpocząć? Coś przemyśleć? Ale przecież, nic takiego nie robiłam... Och, w każdej chwili, kiedy nie mam Go przy sobie, czuję, że czegoś mi brakuje. Czuję się, jakbym w każdej sekundzie, kiedy nie jestem przy Nim, stawała się coraz większą idiotką i szaleńcem. Dlaczego On tak na mnie działa? Niby czuję, że chcę z Nim być, mieć Go tylko dla siebie, ale też czuję się niegotowa na związek. Wiem, że gdybym zobaczyła Cappuccino'a z inną klaczą, byłabym zazdrosna. Chorobliwie zazdrosna o Niego. Czuję się zupełnie rozdarta.
Moje przemyślenia, przerwał chłód rozchodzący się po ciele. Przypomniałam sobie, że leżę po szyję w śniegu, i natychmiast wstałam. Może nie natychmiast, bo kończyny mi zdrętwiały, i to okropnie. Ruszałam chwilę moimi kończynami w miejscu, po czym poderwałam się do lotu. Za cel, obrałam sobie jezioro.
♡♡♡
Kiedy doleciałam nad wodę, było już ciemno, a ogiera nadal nie było. Smutno westchnęłam, i podeszłąm do jeziora, w celu napicia się. Stawiałam kroki delikatnie, żeby przypadkiem się nie przeliczyć, i nie wylądować w jeziorze. Nie w głowie mi teraz choroby. Usłyszałam jednak ciche ruchy, na co odwróciłam głowę, i ujrzałam sylwetkę konia. Z radością stwierdziłam, że jest to Cappuccino. Miał w pysku gałązkę z jabłkami, którą położył na ziemi i teraz patrzył mi prosto w oczy. Bez żadnego słowa podeszłam, i Go przytuliłam. Po prostu przytuliłam.
<Wreszcie jest. :P Jestem z siebie dumna, 342 wyrazy 8P Chyba najdłuższe jakie dotąd napisałam xd>
*Ho Hey - The Lumineers
Subskrybuj:
Posty (Atom)